czwartek, 19 września 2013

Dzien 9: niezly Sajgon

Kierunek Wietnam. Majac juz bilety na busa do Ho Chi Minh, wstalismy kolo 8 i na spokojnie zaczelismy sie pakowac. Planowo mial ktos po nas przyjechac o godzinie 8:30, ale tak jak przy poprzednim kursie z Siem Reap o wyznaczonej godzinie nikt sie nie zjawil. Tym razem na szczescie czekalismy krocej, bo tylko pol godzinki. W koncu zjawil sie minibus i wpakowalismy sie do srodka z naszymi bagazami.
Do Sajgonu jedzie sie okolo 5-6 godzin, z czego najwiecej zajmuje przeprawa przez Kambodze.
Po jakis 2 godzinach zatrzymalismy sie na pierwszy postoj, jak sie okazalo byla to kolejka do promu, ktory mial nas przewiezc na druga strone Mekongu (chyba, tak naprawde to nie mamy pojecia ktoredy jechalismy, ale rzeka byla bardzo duza).
Pozniej jechalismy i jechalismy az dotarlismy przed granice. Podroz naprawde byla wyjatkowo nudna, wiec do pisania za duzo niema.
Przed granica jakich facet wzial nasze paszporty i pojechal na rowerze zalatwiac wszystkie formalnosci, a my w tym czasie siedlismy na "obiad". Zjedlismh sobie smazonego kurczaka z ryzem. Problem polegal tylko na tym, ze Asia kurczaka nie miala w ogole, same kosci, ja natomiast ilosci sladowe. Zapchalismy sie przynajmniej ryzem i kupilismy Cole na odkazenie.
W tym samym miejscu spotkal nas niemaly dramacik w postaci obrabowania mnie, ale nie bede sie zaglebial w szczegoly.
Dotarlismy w kazdym razie cali i zdrowi do Ho Chi Minh, po czym darmowym minibusem zostalismy odwiezieni do centrum. Jesli nie macie jeszcze nic wynajetego, nie dajcie sie namowic, zeby kierowca za drobna oplata zawiozl was do jakiegos polecanego hotelu. Najlepiej poprosic do centrum, a tam dobrych i tanich hotelikow jest od groma. Jesli macie juz cos wynajetego, wystarczy powiedziec adres i was tam zawioza.
My znalezlismy cos w doslownie 3 minuty. Pokoj z klima, wiatrakiem, lodowka, plazma i ciepla woda kosztuje, uwaga... 5$ za noc za osobe. Dlugo sie nie zastanawialismy i juz po kilku minutach lezelismy na calkiem wygodnych lozkach.
Bylismy glodni po tym nieszczesnym kuraku, wiec zaraz zeszlismy na dol do restauracji. Ja zamowilem kurczaka z warzywami i ananasem w sosie slodko-kwasnym, Asia rybke i standardowo spring rolls'y do podzialu. Szalu na mnie tym razem zarcie nie zrobilo, ale sie znow najedlismy do przesady.
Szybka wycieczka do sklepu po piwka, i do pokoju. Tego dnia musielismy juz po prostu odpoczac po podrozy, ciagle bylismy tez zdenerwowani.
Obejrzelismy sobie kilka filmow na HBO z wietnamskimi napisami, pofejsowalismy troche i do spania. Zobaczymy co przyniesie jutrzejszy dzien, bo planow nie mamy zadnych...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz